Osoby kojarzące niemiecką scenę tuningową lat 80.
i 90. ubiegłego wieku już czytając nazwę tego wozu mają ciarki
na plecach. To zmodyfikowane Ferrari swego czasu było jednym
z najszybszych samochodów na świecie. Ale trudno, żeby nie było skoro
miało 1000 KM mocy!
W 1984 roku Ferrari wprowadziło do produkcji jeden z najszybszych seryjnych samochodów.
Do czasu wdrożenia najsłynniejszego modelu włoskiej firmy – F40,
Testarossa, bo o nim właśnie mowa, była wizytówką fabryki z Maranello
(model 288 GTO pomijam, bo pojawił się w zaledwie 272 egzemplarzach)
Testarossa napędzana była 12-cylindrowym widlastym silnikiem. Zainstalowana centralnie jednostka napędowa miała kąt rozwarcia cylindrów wynoszący 180 stopni,
toteż w niektórych źródłach błędnie jest nadal określana jako motor
przeciwsobny (bokser). Ten generator dysponował objętością skokową 4,9
l, dzięki czemu mógł pochwalić się mocą 390 KM przy 5750 obr./min
i momentem obrotowym 480 Nm przy 4500 obr./min.
W zależności od źródła podaje się, że to Ferrari osiągało prędkość od 275 do 297 km/h – najczęściej pojawia się wartość 291 km/h. W kwestii przyspieszenia do 100 km/h wszyscy są zgodni: auto potrzebuje 5,30 s, żeby rozpędzić się do setki.
W 1987 roku na rynku pojawiło się legendarne F40,
które przyćmiło swoimi rozwiązaniami Testarossę. Włosi nie rezygnowali
jednak z tego ostatniego wozu i z czasem poddawali go modyfikacjom
i unowocześnieniom pozostawiając pod maską ten sam silnik.
Pierwszy z dużych liftingów nastąpił w 1991 roku.
Producent zmienił nieco prezencję samochodu wstawiając m.in. zupełnie
nowy przedni zderzak, zwiększając koła czy wreszcie podnosząc moc
jednostki silnikowej. W 512 TR, bo taką nazwę otrzymał usprawniony wóz,
kierowca dysponował 428 KM, dzięki którym auto osiągało prędkość 314
km/h.
Druga i ostatnia modernizacja nastąpiła w 1994
roku, kiedy podniesiono do 440 KM moc maksymalną, co przełożyło się
na wzrost prędkości o 1 km/h i spadek czasu przyspieszania do 100 km/h
z 4,80 s (512 TR) do 4,60 s. Najbardziej zauważalną różnicą zewnętrzną
było zastąpienie otwieranych świateł lampami soczewkowymi ukrytymi
pod dużymi kloszami. Bolid otrzymał nazwę F512 M.
Wróćmy teraz prawie do początku produkcji Testarossy. Samochód szybko zainteresował firmę tuningową z Monachium. Firmą
tą kierował Willy König, którego pasją po zakończeniu kariery sportowej
było modyfikowanie szybkich już seryjnie samochodów. Koenig-Specials
zajmowało się już wcześniej różnymi modelami Ferrari, ale nigdy nie
dokonywało w nich aż tak daleko idących modyfikacji.
Początkowo Koenig-Specials zaproponowało pakiet Twin Turbo. Już
sama nazwa wskazuje, co było głównym punktem programu wzmacniającego
Ferrari. Dwie turbosprężarki zainstalowane pod maską auta dawały
silnikowi potężnego kopa, ale wymagane było kilka innych zmian, aby
wszystko grało jak należy.
Potrzebne były nowe tłoki o innych denkach, dzięki
którym stopień sprężania malał z 9,3 do 7,5. Co prawda nowe tłoki
gwarantowały, że po wciśnięciu pedału gazu cały układ tłokowo-korbowy
nie wyjdzie bokiem silnika, ale potrzebowały skutecznego chłodzenia.
Seryjne chłodnice cieczy zmieniono na większe, czyli wydajniejsze
odpowiedniki. To samo uczyniono z ochroną skrzyni biegów, w której olej
grzał się do wyższych temperatur niż w seryjnym wozie.
Zasysane do motoru powietrze najpierw trafiało do
specjalnie ukształtowanych przewodów, by następnie przejść przez
turbosprężarki i trafić na dołożoną przez tunera międzystopniową
chłodnicę powietrza doładowującego, a dopiero wtedy dostać się do komór
spalania. Z kolei spaliny wydostawały się przez spreparowany specjalnie
do tego pojazdu sportowy układ wydechowy. Nad wszystkim czuwał moduł
zarządzający silnikiem.
W wersji Twin Turbo Testarossa dysponowała ogromną mocą wynoszącą 710 KM
i maksymalnym momentem obrotowym na poziomie 690 Nm. Dzięki temu wóz do
setki przyspieszał o półtorej sekundy szybciej niż jego fabryczny
odpowiednik, a 200 km/h osiągał po 12,50 s. Prędkość maksymalna wynosiła dokładnie 339 km/h.
Oprócz jednostki napędowej modyfikowane były też na przykład elementy zawieszenia, dzięki czemu wóz obniżano o 40 mm do 1090 mm.
Nieco inaczej prezentowało się również nadwozie
Testarossy. Styliści opracowali nowy przedni zderzak, wymienili
otwierane światła na stałe oraz niewielki spojler (opcjonalny) montowany
na pokrywie silnika. Z bocznych otworów wentylacyjnych powycinano też
charakterystyczne żaluzje, a nad tylnymi kołami otwory NACA. Początkowo
tuner montował koła z felgami o średnicy 15”. Obręcze miały szerokość
9,0” (z przodu) oraz 13,0” (z tyłu) i wciskano na nie opony 225/50 (oś
kierowana) i 345/35 (koła napędowe).
Te szerokie koła mieściły się w błotnikach tylko
dlatego, że te zostały mocno poszerzone. Ferrari Testarossa miało
szerokość 1976 mm. Dodajcie do tego kolejne 219 mm (!) i otrzymacie
szerokość wozu z nowym pakietem o nazwie Competition. Bolid z ledwością mieścił się na pasie ruchu.
Wkrótce w palecie modyfikacji monachijskiej firmy
pojawiły się wentylowane tarcze hamulcowe. Przednie miały średnicę 355
mm (tylne niestety nie wiadomo ile miały milimetrów) i blokowane były
4-tłoczkowymi zaciskami, natomiast tylne miały 2-tłoczkowe zaciski.
Montaż tego zestawu hamulców wymagał jednak instalacji co najmniej
17-calowych felg (oferowano też 18-calowe).
Jeśli ktoś obecnie chciałby przerobić w opisany
powyżej sposób swoje Ferrari, musiałby liczyć się z wydatkiem 40 400
euro na tuning mechaniczny i 30 000 euro na ulepszenia wizualne.
W późniejszym czasie Koenig Testarossa Competition zyskał 90 KM mocy.
Jednostka napędowa szczyt mocy osiągała przy 6250 obr./min. Maksymalny
moment obrotowy wynosił 902 Nm przy 5000 obr./min. Mechanicy wstawili
dwutarczowe sprzęgło oraz zainstalowali mechanizm różnicowy
o zwiększonym tarciu wewnętrznym.
Sama skrzynia biegów mogła pozostać seryjna i wtedy
superauto do setki przyspieszało w 3,60 s i rozpędzało się do 335 km/h,
lub mogła mieć nieco zmniejszone (wydłużone) przełożenia, co oznaczało,
że sprint do 100 km/h pogorszał się do 4,10 s, ale prędkość rosła do
350 km/h.
Standardem stały się 17-calowe felgi o zmniejszonej
do 8,5” szerokości z przodu. Tuner opracował nawet wersję cabrio modelu
Testarossa i zastosował do niej pakiet Competition z 800-konnym
silnikiem. Za Ferrari Testarossę Cabrio z 800-konnym motorem i pakietem
stylistycznym oraz innymi ulepszeniami w 1989 roku trzeba było zapłacić
w USA 393 000 dolarów.
Szczytem szczytów była wersja Competition Evolution. Składał
się na nią nowy pakiet wizualny i wzmocniony już po raz trzeci silnik.
Zarówno zmiany stylistyczne, jak i mechaniczne były ewolucją poprzednich
modyfikacji, więc nazwa była w pełni uzasadniona.
Z zewnątrz od odmiany Competition nowy bolid
odróżniał się przede wszystkim wielkim skrzydłem z tyłu podobnym do tego
montowanego w Ferrari F40. Ponadto, za bocznymi oknami znalazło się
miejsce dla „uszu” udających wloty powietrza. Standardem stały się
5-ramienne 17-calowe złoto-srebrne felgi z szerokim „parapetem”. Z kolei
w opcji były nawet 19-calowe koła. Ze względu na większe koła Ferrari
stało się wyższe – miało 1158 mm wysokości.
Prawie wszystkie komponenty opracowane przez
Koenig-Specials wykonane były z włókna węglowego. Z kolei klosze lamp
zrobione były z pleksi. Zastosowanie tych ultralekkich materiałów pozwalało utrzymać masę Testarossy na poziomie 1600 kg (gotową do jazdy ze wszystkimi płynami).
We wnętrzu dokonywane były dowolne zmiany wskazane
przez klienta. Najczęściej chodziło o wymianę całej tapicerki na nową,
w kolorze nadwozia. Istnieje też co najmniej jeden Evolution
z 1000-watowym zestawem nagłośnieniowym firmy Kenwood.
Dzięki zwiększeniu ciśnienia doładowania
turbosprężarek do 1,4 bara z niespełna 5-litrowego silnika udało się
wycisnąć dodatkowe 200 KM mocy. Całe 1000 KM mocy maksymalnej osiągane było przy 6700 obr./min, natomiast wynoszący 1003 Nm moment obrotowy dostępny był przy 4500 obr./min.
Ten bolid był prawdziwą rakietą. Przyspieszenie
od 0 do 100 km/h wynosiło w nim 3,50 s, natomiast sprint do 200 km/h
trwał równe 10 sekund. Rozpędzanie kończyło się przy 370 km/h (w wersji kabriolet przy 350 km/h).
Pierwsze egzemplarze Competition Evolution
na drogach pojawiły się w 1990 roku. Zaraz po tym jak Ferrari
zmodernizowało Testarossę do wersji 512 TR, Koenig zaproponował nowy
przedni zderzak z usuniętymi światłami pozycyjnymi, których miejsce
zajęły kierunkowskazy pod wielkimi kloszami (taki zderzak Koenig
montował potem też w Testarossach). Była to ostatnia modyfikacja tego
nietuzinkowego wozu. Za gotowe auto opracowane na bazie 512 TR w 1991
roku w USA trzeba było wyłożyć prawie 600 tysięcy dolarów.
Według oficjalnych informacji Koenig-Specials miało zbudować 25 egzemplarzy tego supersamochodu.
Wiele źródeł podaje, że tyle ich powstało. Prowadzony przez pewnego
pasjonata rejestr wskazuje, że tuner złożył co najmniej 21 aut w tym
jedno przebudowano z 512 TR. Za to nikt nie wspomina, żeby istniał
choćby jeden bolid przygotowany z Ferrari F512 M.
Wpis zawiera bardzo ciekawe informacje
OdpowiedzUsuńSuper wpis
OdpowiedzUsuńTakie informacje należą nie tylko do bardzo ciekawych ale i niezwykle ważnych.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Podoba mi się
OdpowiedzUsuńSuper ciekawy wpis
OdpowiedzUsuńWciągający artykuł.
OdpowiedzUsuńZapowiada się niezwykle wspaniale.
OdpowiedzUsuńWiele można się dowiedzieć dzięki tak świetnym wpisom.
OdpowiedzUsuń