wtorek, 22 maja 2012

Auta z kolosami V10 pod maską

BMW M5
Silniki V10 nie cieszą się dużym zainteresowaniem producentów samochodów, ale są na rynku marki, które idą pod prąd i stosują nietypowe rozwiązania techniczne. Należy do nich m.in. BMW. W czasach kiedy większość firm dawno zapomniała o jednostkach R6, Bawarczycy konsekwentnie montują je w swoich autach. Z motoru V10 ze względu na ekotrendy już się wycofali, ale jeszcze niedawno ten silnik był instalowany m.in. w BMW M5 E60.
BMW M5
Jednostka miała 5 l pojemności i 507 KM osiąganych dość wysoko, bo przy około 7700 obr./min. Maksymalny moment obrotowy (520 Nm) dostępny jest równie wysoko jak moc, bo od ponad 6000 obr./min. Dzięki takiej konstrukcji pod maską BMW M5 poprzedniej generacji pierwszą setkę osiąga w nieco poniżej 5 s, a prędkość maksymalna po zdjęciu elektronicznego kagańca wzrasta z 250 do około 300 km/h.

BMW M6
W branży motoryzacyjnej, tak samo jak w każdej innej, liczą się przede wszystkim pieniądze, dlatego jeden silnik zwykle wykorzystywany jest w kilku modelach. To w pełni zrozumiałe, podyktowane oszczędnością działanie. Zresztą jednostka 5,0 l V10 jest na tyle udaną konstrukcją, że z powodzeniem można ją było zastosować w poprzednim coupé/kabriolet M6. Samochód miał właściwie bardzo zbliżone osiągi do M5, a nie każdy przecież chce jeździć sedanem. Zarówno w M5, jak i M6 jednostka mogła być sprzężona albo z 6-biegowym manualem, albo z superszybką zautomatyzowaną skrzynią SMG.


Wiesmann GT MF5
Wiesmann to niszowa niemiecka marka produkująca auta na zamówienie indywidualnych klientów. Stylizacja w stylu retro i gekon ma masce są znakami rozpoznawczymi tej firmy. Konstruktorzy nie zapomnieli jednak o tym, co najważniejsze w sportowym aucie, czyli odpowiednim układzie napędowym. Wykorzystali tę samą jednostkę skonstruowaną przez BMW, która drzemie pod maską opisywanych modeli M5 i M6. W tym przypadku jednak osiągi  auta są lepsze o mniej więcej sekundę, czyli gekon od zera do 100 km/h katapultuje się w 3,9 s. Jego prędkość maksymalna to około 300 km/h. Emocje są z pewnością również większe niż w BMW.


Lexus LFA
Wśród producentów wytwarzających silniki V10 prym wiedli ostatnio Niemcy i Amerykanie. Na szczęście na pomysł zbudowania takiego silnika wpadł również Lexus. Tak powstał model V10. Uważa się, że Japończycy są najlepsi w wyciskaniu jak największej mocy z jak najmniejszych silników. Nie inaczej jest w tym przypadku. 4,8-litrowy motor Lexusa generuje 560 KM, ale już tylko 480 Nm. Dzięki takiemu sercu LFA kierowca zobaczy pierwszą setkę na zegarach już po 3,7 s, a wskazówka prędkościomierza zatrzyma się dopiero przy około 325 km/h. Żeby wykrzesać z silnika maksymalną moc, trzeba go kręcić do prawie 9000 obr./min.



Lamborghini Gallardo LP560-4
Na zastosowanie jednostki V10 zdecydowali się również Włosi, którzy bazując na V8 FSI (pochodzące z Audi), stworzyli rasowo brzmiący silnik V10. Na początku jednostka miała 5 l i moc 500 KM, co pozwalało rozpędzić Gallardo do pierwszej setki w 4,2 s. To nie wystarczyło Włochom – wprowadzali na rynek coraz mocniejsze wersje swojego byka, stopniowo podrasowując przy tym silnik. Pod maskę kolejnego Gallardo na rynku, oznaczonego dodatkowym symbolem LP560-4, trafiło V10 o nieco większej pojemności 5,2 l. Nowa jednostka zapewniała lepsze osiągi (3,7 s od zera do 100 km/h) i większą prędkość maksymalną rzędu 325 km/h. Ani w jednym, ani w drugim silniku nie ma żadnych dodatkowych wspomagaczy, takich jak kompresor czy turbosprężarka.

Audi S8
Jednostka W12 była montowana już w Audi A8 D2 pierwszej generacji. Niemcy z Ingolstadt nie mieli dotychczas w swojej ofercie silnika V10. Zainstalowanie w Audi takiej jednostki nie stanowiło jednak większego problemu, ponieważ taki motor miało przejęte przez Niemców Lamborghini. Niestety, silnik został trochę przekonstruowany, w wyniku czego zwiększyła się jego pojemność z 5 do 5,2 l i uciekło 50 KM. Mimo tego dźwięk nadal wywoływał ciarki na plecach, a osiągi (około 5 s do 100 km/h) jak na limuzynę tej klasy i tak były rewelacyjne. Ten sam silnik montowano również w Audi S6, tam jednak miał nie 450, ale 435 KM

Audi RS6
Jednostka, którą pierwotnie montowano w Gallardo, po kolejnych modyfikacjach trafiła do modelu RS6. Do jej wzmocnienia wykorzystano dwie turbosprężarki, dzięki czemu silnik lepiej oddycha i ma większą moc (aż 580 KM). Wzrósł też maksymalny moment obrotowy z 510 do 650 Nm. Osiągi również są niezłe – 4,5 s do setki i prędkość maksymalna o wartości przekraczającej 300 km/h (po zdjęciu kagańca) dały autu przewagę nad BMW M5, przynajmniej na papierze.

Volkswagen Phaeton
Mówiąc o silnikach V10, trzeba wspomnieć o 5-litrowej volkswagenowskiej jednostce o pojemności, która nie ma nic wspólnego ani z Gallardo, ani z silnikami montowanym w Audi z serii S, RS. Dlaczego? Bo to diesel z rodziny TDI. Ma 313 KM i 750 Nm i genialnie radzi sobie zarówno z Touaregiem, jak i Phaetonem. Niestety, jednostka ta ze względu na upływ czasu została wycofana z gamy silników VW.

Dodge Viper SRT10
Silniki V10 od początku produkcji były nieodłącznym elementem Dodge’a Vipera. Nie bez przyczyny amerykańska żmija zajmuje czołowe miejsca w rankingach aut o największej pojemności jednostki napędowej. W pierwszej generacji motor miał pojemność 8 l, w drugiej – w zależności od wersji – wynosiła ona od 8,3 do 8,4 l. W trzeciej generacji również zagościł 8,4-litrowy kolos o mocy 649 KM i maksymalnym momencie obrotowym o wartości 813 Nm. Przy takich parametrach nowego Vipera będą w stanie okiełznać tylko nieliczni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz